Dzień dobry w piątek:)
Korzystając z wolnego pomiędzy nowymi opowieściami, postanowiłam wrzucić coś od siebie.
Kwiaty pochodzące z Lanzarote dla wszystkich, nareszcie koniec męczącego tygodnia i wstawania skoro świt:)
Nadszedł czas na nową książkę, coś innego niż zwykle, niedroga wiedza dla wtajemniczonych:)
Rozpoczęłam czytanie, podobno Biblii dla Blogerów Jasona Hunta.
Kilka stron już za mną.
Doczytałam się tam informacji na temat pewnego ćwiczenia, które miałoby określać czy owy przypadek, w tej sytuacji ja, nadaje się na blogera.
Oczywiście w dalszym opisie widnieje już info, że ćwiczenie rzeczone, zostało wymyślone dla dziennikarzy i nie ma nic wspólnego z rzeczywistością;)
Niemniej jednak dał mi sporo do myślenia.
Otóż
Należy w miejscu gdzie się znajdujemy, skupić się na trzech przedmiotach, zamknąć oczy i wyobrazić sobie czy jesteśmy w stanie o tych przedmiotach, otaczających nas, napisać coś dłuższego, np 50 stron.
Hmmm myślę sobie, napisać o regale, kwiatku albo oknie czy o innych przedmiotach można nawet 1000 stron, pytanie tylko jak to zrobisz, bo któż zechce czytać o wspaniałości zawiasów(jeśli weźmiemy pod lupę kwestie techniczne),
bądź widoku który jest piękny lub przytłaczający ( biorąc pod uwagę oklepane teksty)
tudzież przenosiny w inny wymiar, świat, strefę marzeń poprzez jego szybę ( kiedy mamy więcej fantazji)
uwaga odpowiedź brzmi NIKT lub WSZYSCY, w zależności od tego na ile nasze teksty będą interesujące, fantazyjne, dobrze podane.
Szanowny autor, jak wspomniałam, napisał, że to ćwiczenie to zwykły bałach, niemniej jednak opowiada o nim publicznie.
Idąc dalej początkujący bloger słucha takich rzeczy i nagle stają się one coachingową strategią marketingową dla mas. Potem pytania egzystencjalne, nadaje się? czy nie?
No i cóż...
Niby odpowiedzialność pisarza jest, bo w książce ustalił, że to bzdura, jedna z pierdyliarda innych bzdur, ale książka a tv to dwie różne sprawy.
I teraz nadchodzi podstawowe pytanie, czy książka, którą napisał to też bzdet jak to ćwiczenie? Czy może najprawdziwsza z prawdziwych Biblii, którą w obowiązku jest przeczytać, znać, cytować?
Nie wiadomo jak się odnieść.
w każdym razie książkę przeczytam i jeśli ktoś z Was czytał to napiszcie co o niej sądzicie:)
Napisana dość potocznym językiem, co uważam za świetne i czyta się nieźle.
Znalazłam w niej również info o self-publishing.
To bardzo ciekawe, bo niewątpliwie Jason Hunt odniósł ogromny sukces, a mnie wpajano,
że self-publishing to jakaś mistyfikacja i naciąganie.
Znam kilka osób, które pracują w wydawnictwach, nawet otrzymałam od jednej z nich propozycję, natomiast nigdy wcześniej nie czułam się na tyle mocna i pewna siebie aby się na to zdecydować, teraz jednak wyciągnę chyba wszystkie informacje na ten temat, może to pora na to aby pliki ze starego komputera zamienić na papier w ładnej okładce? Marzenie....;)
Kto jednak serce wkłada w to co robi sukces odniesie, to jest moja myśl piątkowa, bez ćwiczeń z książki:)
pozdrawiam
J.A.
Chętnie przeczytam tą Biblię blogera.... też kiedyś o niej słyszałam ale jakoś nie było mi po dordze z tą książką
OdpowiedzUsuńJa nie czytałam książek Hunta, lecz wiem o tym, że pomogły wielu blogerom i ich czytanie i zastosowanie się do rad może Ci tylko pomóc w rozwoju bloga. Hunt zjadł zęby na blogowaniu i dobrze wie, o czym pisze, także nie uważam, by to był czas stracony. Sama nie czytałam, bo nie miałam okazji i nawet tego żałuję. Może teraz byłabym na zupełnie innym pułapie blogowym.
OdpowiedzUsuńmiałam nadzieję, że to usłyszę:) dziękuję:)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc rady Kominka bym jednak brała ze szczyptą soli.
OdpowiedzUsuńtaki zakochany w sobie troszkę wygląda;)
OdpowiedzUsuńta książka jest u mnie na liście oczekujacych do przeczytania. mnie irytuje trochę jego przesadnie olewacki styl bycia. patrząc na ogól, sądzę że ta książka może przynieść wiele dobrego
OdpowiedzUsuńChyba bedzie niezla
OdpowiedzUsuńZgadzam się w 100% z Twoją ostatnią myślą ;) Piszmy od serca, o tym na czym się znamy a czytelnicy się znajdą :)
OdpowiedzUsuńUważam że odkrycie swojego talentu nie leży w książce, kazdy musi sie sprawdzić i wiedzieć na co stać
OdpowiedzUsuń#vintu
Vintu wooow ty żyjesz, uffff całe szczęście
OdpowiedzUsuńCzytałam i poro w tym co pisze to racja, ale sporo nie. W sumie warto sprawdzić co u nas się sprawdzi.
OdpowiedzUsuńNie czytałam tej Biblii ale uważam że masz rację że jeśli wkładasz swoje serce w to co robisz to wyjdzie coś pięknego a jeśli okaże się to twoja pasją to będzie spełnienie i satysfakcja
OdpowiedzUsuńNie czytałam, może warto :D
OdpowiedzUsuńCzytałam książkę Hunta, jest w niej wiele cennych rad :) A z tym ćwiczeniem - to dobry sposób na sprawdzenie się, jak bardzo jesteś kreatywna :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam, choć myślałam o tej książce. Może w końcu się o nią pokuszę.
OdpowiedzUsuńMegi ty masz swoj sposob na pisanie,to profesjonalne. Realnie potrafisz wchodzic w ludzkie serca,chcialbym wiecej Ciebie czytać, twoj język jak było na blox
OdpowiedzUsuń#Vintu
No jestem sobą:)wrzucę jutro coś zlosliwego;)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej książce, ale sama nie czytałam, więc chętnie się dowiem, czy warto po nią sięgnąć :D
OdpowiedzUsuńSporo dziś przeczytałam, rzeczywiście trochę arogancko napisana, ale ja tak lubię, puki co podoba mi się:)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o niej :)
OdpowiedzUsuńhej najważniejsze to próbować i nie poddawać się . Masz talent więc musisz go wykorzystać na maksa :) 3mam kciuki
OdpowiedzUsuńNajgorzej jak w trakcie rozpoczęcie takiego ćwiczenia siedzimy sobie niespokojnie na pustyni i liczymy ziarnka piasku. Kwestia napisania czegoś to jedno, ale znajdź trzy przedmioty.
OdpowiedzUsuńKub.
Ja jeszcze nie czytałam tej książki, ale chcę właśnie ja przeczytać. Daj znać jak skończysz i co sądzisz :)
OdpowiedzUsuńGeneralnie w książkach Jasona Hunta vel. Kominka znaleźć można sporo praktycznych informacji, zarówno dla początkujących blogerów, jak i wymiataczy (choć dla nich pewnie część kwestii będzie oczywistością). Natomiast oczywiście część rzeczy przez niego opisywanych nie zawsze i nie do końca odnosi się do wszystkich twórców internetowych.
OdpowiedzUsuńMam ochotę ją przeczytać, zawsze można się czymś zainspirować 😉
OdpowiedzUsuńJa nie czytałam i nie przeczytam, bo i po co. Ksiązki napisałam, nawet tomik poezji wydałam a bloguję dla przyjemności. Ale myslę, że wielu czyta a i tak nic z tego nie wynika.
OdpowiedzUsuńChciałam zakupić tą biblię blogerów, jednak przeczytałam na jej temat dużo negatywnych opinii i na razie odpuściłam ;)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze robić to, co się lubi i wkładać to serce i własny punkt widzenia. Nie czytam tego rodzaju lektur. :)
OdpowiedzUsuń