15 grudnia 2018

Matematyka- ta życiowa



Był już język polski czas zatem na matematykę…
Algorytmy, arytmetyka i inne ciężkie pojęcia towarzyszą nam każdego dnia, rzecz jasna nie jesteśmy tego świadomi. 
No i tak przeliczamy wszystko i nie są to tylko pieniądze, dotyczy to niestety całej sfery życiowej, prywatnej i każdej innej również też, no niestety jest to tak jak sławetny (dla mnie przynajmniej) 
kawał mówi:

Mój mąż dzisiaj wyszedł na picie z kolegami, 
pewnie wróci około 24 urżnięty w cholerę... 

- świnia jedna-

Godzina 24 nie ma go,

- cholera nie wróci- myślę  sobie,
- zabiję gnoja jak nie będzie go do 01:00

Godzina 2:00 nie ma go nadal,

- 02:10, kurczę, może obdzwonić szpitale? 
Na pewno coś się stało przecież obiecał, mówił, 
że nie później niż 24?!?!?!

- 02:30, co robić, co robić pytam, masakra, martwię się jak nie wiem co….telefon wyłączony, na 100% coś się wydarzyło….

- 02.45 pewnie poszli na dziewczynki i jakiś alfons ich załatwił….

- 03:00 cholera, a jakby tak nie wrócił wcale? Hmmm, mam podpisaną polisę, spadek po ojcu (gdyby też zniknął z łez padołu), cholera może rzeczywiście nie wróci?

- 03:30, jest szansa, że będę bogata i wolna, tylko cholera muszę wybrać sukienkę na pogrzeb i kupić stosowne krople do oczu żeby teściowa nie czepiała się mnie, muszę wyglądać na zapłakaną…

- 04:00 QRWA, NAPRAWDĘ NIE WRÓCI, Boże zaraz o 9 zadzwonię do ubezpieczalni, albo nie, dla ściemy zadzwonię na policję i zgłoszę zaginięcie, potem odczekam chwilę i zorganizuję pogrzeb, będę płakać, następnie, udam depresję, to jeszcze wyciągnę dodatkową kasę jak załatwię wypis kartoteki od psychiatry, 
juuuuuhuuuuu, 
wreszcie moje życie wjedzie na zupełnie inne tory, będę kobietą z klasą, będzie zajebiście, 
moje dzieci będą miały WWWWSZSZSZYYYYSTKO, 
zapiszę je do prywatnej szkoły językowej!!!!!!!!!
Wyprowadzimy się z zapyziałego wstrętnego M3. 
Kupię wszystko o czym marzyłam, stary był dobrze ubezpieczony, starczy na wszystko, 
nawet na małe audi a3, 
Boże kiedy ta 9 rano będzie…..

Czekam, modlę się, żeby nie wrócił, żeby mój plan był realnym odzwierciedleniem rzeczywistości mnie otaczającej, czas mija….
jestem co raz bliżej sukcesu, 
moja radość nie zna granic, 
nie zna umiaru, 
on naprawdę nie wróci!!!!!!
Jest, jest, jest!!!!!!!

Nagle słyszę jakiś hałas….
i....
Dzwonek…
Stracona nadzieja….
Przegrane marzenia…..
Czerwone oczy…..
Nienawiść….
Niestety…

Kiedy już zaplanowałam śmierć, pogrzeb, ubezpieczenie i inne z tym związane sprawy, cały mój plan zmartwionej żony szlag wziął bo ta menda QRWA zadzwoniła do drzwi, była 06:40…. 
Nie mógł poczekać do 09:00 może upozorowalibyśmy coś wspólnie, 
zalana świnia… nienawidzę go….
Moje drogie buty….prywatne szkoły dzieci….dom….. dodatki...


Well HAHAHAHA ten oto czarny humor, kiedyś odczytany, doprowadził mnie do niezahamowanego ataku śmiechu, choć liczę się z tym, że nie wszyscy taki posiadać mogą. Trudno. 
Lecz spójrzmy na to od strony przedmiotu rzeczonego, to jest dopiero arytmetyka!
Prawdziwy majstersztyk działań powiązanych oraz obliczeń złożonych no i nie ukrywajmy, 
takich obliczeń może dokonać tylko kobieta, 
gdyby sytuacja była odwrotna, a więc kobieta wychodzi, 
facet wysyła kilka złośliwych smsów (żeby nie było że mu nie zależy), 
wali browarendża i idzie spać, bez głębszych przemyśleń. 
Tyle. 
A więc dziewczyny, kawał może brutalny, ale coś w tym jest😉
Więc matematyka, kobietki, matematyka!!!!!!!! 
Najważniejsza z nauk, a tak na marginesie ( do wszystkich rasistów) kto ją wymyślił? 
Kto napisał jej cyfry? Kto spowodował, że dziś mamy taki progres na podstawie przysłowiowego 2+2? Pozostawię bez komentarza, bo wiadomo😊

Najistotniejsze w życiu wielu osób pieniądze….oczywiście znajdzie się masa, która powie, że nie one są ważne, wiadomo, niestety z nimi jest o wiele wygodniej, szczególnie kiedy się ma dzieci. 
Zatem, prosto prawić komuś kto je ma, że nie ważne są, aczkolwiek inni popadają w przesadę 
nie znając umiaru- PADACZKA, 
kolejni są tacy, że przeliczają każdą minutę spędzonego czasu, 
jest to jednak zaplanowane, nadal, matematycznie tak aby sobie dobrze zrobić, czyli: 

- wezmę lalkę w rękę, to się odczepi (TO DZIECKO W SENSIE) 
albo 
będę super mamą i zabiorę na zakupy, a dziecko ma odruch wymiotny na samą myśl o tym, 
kiedy to mama kupi kolejne buciory za 500 peelenów, 
a w smyku stwierdzi, że kula lol za 20 erło jest za droga…. 
słabe, ale niestety znowu matematyka. 

Dla każdego wygodna, każdemu tak potrzebna…

Inna sfera życia, małżeństwo….to są dopiero dramaty! 
Nie rozwiodę się bo żyję z nim 20 lat, a że on nigdy mnie nie doceniał, ma nikły kontakt z dziećmi i generalnie wszystko ma w dupie to trudno, to mój MĄŻ… 
osobiście nie rozumiem, no, ale nikt nie zaprzeczy, 

nikt!-powtarzam, 

że słowo „mąż” skłania nas kobiety do pewnej dyscypliny, 
a szczególnie kiedy jeszcze w tej kompilacji jest ojcem naszych pociech 
i pomimo że ma je totalnie i centralnie w dupie, 
to trwamy tak w tym marazmie nie wiadomo po co. 

POBUDKA!!!!!!!!!!!!!!
SZCZEŚLIWE DZIECI TO PRZEDE WSZYSTKIM SZCZĘŚLIWA MAMA!!!!!!!!!!

I nie chcę tu komentarzy, że nie jest to proste, że się nie da itd… 
wiem, że nie proste, ale się da, sama tak zrobiłam i wiem, że na początku to straszne, 
ale im dalej w życie tym lepiej jest.
Nagle odnajdujemy siebie po latach, nagle okazuje się,  że niby jesteśmy same, 
ale wolne od złośliwości, od poczucia winy, co uskrzydla nas niebotycznie 
i pozwala zająć się tym co najważniejsze, czyli dziećmi, 
a przede wszystkim wcale nie czujemy się samotne! 
Okazuje się, że można inaczej dzień zorganizować, że zabawa z dziećmi jest fajna 
bo sami jesteśmy dziećmi, 
że można te wszystkie okropności, dzięki temu uczuciu, zapomnieć, 
że można żyć dalej i to żyć pełnią jego, a nie tylko ćwiartką, czy jedną ósmą, do jakiej musiałyśmy się ograniczyć tkwiąc w toksycznym związku z master poker face, 
który oprócz krytyki wszechobecnej nic nam nie dał…..
no dobra, 
dał dał dzieci, 
DZIECI, ale co za trudność po wszystkim zapiąć rozporek 

ŻADNA!!!!!!!!!!!!!!

Matematyka…. 
Sama zrobiłam wyliczankę, przeliczyłam wagowo ….
acz błagam, pomóż innym zrozumieć, że prawda jest bardzo prosta i łatwa do osiągnięcia, tylko matematyka nic więcej, obliczenia, porównania, równania, algorytmy… 
Nieprawdaż? 
Pytam Ciebie mój chmielny, złoty przyjacielu, czyż nie matematyka jest najważniejsza?

- jest odpowiadam sama sobie, nie wnikliwie, 
lecz na odpieprz się, ale w głębi serca wiesz mój towarzyszu, żeś wart wszystkiego, nie zła acz miodu płynącego, weź więc jego dzban pełny i pij, pij i pij, póki nie będzie za późno!!!!!!!!!!

I tą oto metaforą zakończę lekcję matematyki, 
najważniejszej z nauk.

p.s. wspaniała ta arytmetyka…nieskończona….

A gdyby ktoś o Polskim chciał poczytać to zapraszam tu:

https://grubybakwtrawie.blogspot.com/2018/11/jezyk-polski-przeczytaj-caosc.html


Miłego dnia



5 grudnia 2018

na życzenie, dojczowskie historie kolejne.


 Witajcie kochani!


Odpowiadając na zapytania moich czytelników 
(nie wiecie jak rozpiera mnie szczęście z powodu otrzymywanych maili) chciałabym dzisiaj poruszyć temat ważny, a otóż kilka słów o życiu w Niemczech część następna.
Oczywiście nie będę tu pierdzielić jak to fajnie 
w Rajchu jest- bo nie jest. 
Przynajmniej mi nie było. 
Obalam dzisiaj zatem mit o służbie zdrowia 
w rzeczonym landzie, niestety trzeba powiedzieć głośno, że ile się nauczą tyle też nie wiedzą 
i ze specjalistami to się tam nie spotkałam, szczerze mówiąc i otwarcie.
Ogólnie jak na to patrzę już z perspektywy (na szczęście) czasu, to miałam tam w tym dojcz raju niezłego pecha, no i co za tym idzie, 
trudno mówić w takim wypadku o czymś dobrym czy przyjemnym...
Niemniej  przechodząc do meritum dzisiejszego posta opiszę dwie sytuacje (z wielu innych), które pozwolą nieco inne światło na sprawę rzucić.

Otóż, 
pewnego dnia, moja córka zaczęła potwornie kaszleć, miała wtedy 3 latka, był to głęboko brzmiący kaszel mokry ale niczego wypluć z siebie nie mogła, jak to dziecko. 
Nie było gorączki, żadnych innych objawów, ewentualnie katar towarzyszący. 
Po tygodniu nie sprawdzonych sposobów babci, uznałam, że nie ma siły wyższej 
i należy do lekarza się udać, co niniejszym uczyniłam. 
Oczywiście na samym początku już dramaty, nie ma oddzielnego pomieszczenia dzieci chore
i te zdrowe, no więc moja córka kaszlała potwornie na wszystkich dookoła, co wzbudzało nienawistne spojrzenia i złośliwe komentarze, 
(Niemcy myślą, że do pediatry należy przyprowadzać dzieci zdrowe?!) 
po oczekiwaniu około 90 minut, zostałyśmy przyjęte na audiencje. 
Podczas wizyty, zbadano mojej córce ciśnienie?!?! 
I stwierdzono, że najlepiej udać się do domu dużo pić 
i dużo spać, tak zakończyła się pierwsza wizyta. 
Następna po trzech kolejnych dniach wyglądała scenariuszem podobnie, 
a dziecko nadal się dusi od kaszlu jak z tuby basowej 
i nikt nie chce nam pomóc. 
No więc powróciłam za kolejne trzy długie dni i noce 
z awanturą, że nie wyjdę do puki ktoś porządnie mojej córki nie zbada i nie da lekarstw na receptę. 
Cóż….
szanowna Pani doktor, z łaską dała mi na recepcie wypisany inhalator i kropelki, do tego preparat rozkurczający 
(czyste- jak stwierdziła) oskrzela, uznając bez większych powódek, że moje dziecko ma astmę. 
Lekarstwa podawałam jej regularnie i z dokładnością aptekarską. 
Nic nie pomagało. 
Cały ten proceder trwał około 6 miesięcy, 
a dziecko nadal kaszlało, dmuchało nos i było ciągle chore. Po upływie tegoż niebotycznie długiego czasu, postanowiłam udać się do pediatry w Polsce, nie mogąc już patrzeć na te męczarnie. 
Umówiłam wizytę u Pani Doktor, jest to starsza Pani z ogromnym doświadczeniem, która wyleczyła również mnie z ciężkiej choroby kiedy byłam mała. 
Wsiadłyśmy w nasz bolid i w drogę. 
Po 800 przebytych kilometrach wpadłyśmy zamiast do hotelu to prosto na wizytę, 
Pani doktor wnikliwie spojrzała na moją córkę, osłuchała, opukała, pozaglądała tu i ówdzie i rzekła: „to zatoki” na pewno, kaszel pewnie ma z tego, że wydzielina spływa jej po gardle. 
Zrobimy wymaz i do laboratorium Pani podjedzie, sprawdzimy dokładnie. 
No i całość załatwiłam w przysłowiowe dwie minuty. 
Okazało się, że są to nie tylko zatoki, ale również bakterie Pneumokoków w nosie… 
Natychmiast szczepionka i wypoczynek. I pytam teraz co by mogło się wydarzyć gdyby mnie nie oświeciło by do Polski jechać? Nie chcę nawet myśleć… 
Powinnam ich zaskarżyć chyba, KONOWAŁY! 
Na szczęście skończyło się dobrze, a moja księżniczka cieszy się dobrym zdrowiem i nie ma astmy, ani normalnej ani wyimaginowanej;)
Co dotyczy dziecięcej służby zdrowia jest przerażające…

Ale

Mam jeszcze jedną wartościową wnioskowo historię, która może wpłynąć na Waszą opinię co do ich słynnej kranke kasse. 
Mianowicie, moja serdeczna koleżanka, z którą miałyśmy swoistą nić porozumienia (jest Niemką)
i pracowałyśmy razem, zaszła w długo oczekiwaną ciążę. 
Wszystko przebiegało tipi topi  do 11 tygodnia. 
Niestety...
Pewnego poranka, zaczęła dość mocno krwawić, pojechała zatem do szpitala pełna obaw 
i bólu przy tym towarzyszącym. Nie będę tutaj wchodziła nadmiernie w szczegóły by nie zrobiło się niesmacznie, ale puenta tej historii jest taka, że nie posiadała ubezpieczenia prywatnego, (bardzo tam modnego i podnoszącego prestiż pacjenta- ekstremalnie drogie w pełnym pakiecie) jedynie zwykłe ubezpieczenie sławetnego AOK, więc 
nie została przyjęta na sor, 
nie została nawet zbadana, 
ani nawet obejrzana przez lekarza. 
Nie znaleźli czasu. 
Co najbardziej porażające w tej sytuacji to to, 
że na informację takową iż mają ją generalnie 
w dupie oczekiwała 9 godzin w bólach na izbie przyjęć! 
Ponawiam godzin!!!!!!
Osobiście wiozłam ją na w pół przytomną do innego szpitala, gdzie stwierdzono poronienie, zagrożenie zatruciem organizmu, a po tygodniu mięśniaki. 
Jej świat legł w gruzach….

I taka to oto świetna kasa chorych i opieka medyczna w Niemczech, nie przeżyjesz nie uwierzysz, sama do dzisiaj jestem w szoku, że w takim „zachodnim” kraju takie rzeczy mają miejsce, gdzie wszyscy mają wspaniałe ojro-życie, które dla nich nic nie znaczy. 
Lekarz nie jest lekarzem, 
szpital nie jest szpitalem, 
ludzie nie są ludźmi, 
a zwierzęta nie są zwierzętami, 
jedzenie nie jest jedzeniem, 
ale wszyscy są EKO bo to modne😉
Chaos i masakra tak by można te ich owiane sławą warunki określić.

Kochani mam nadzieję, że poprosicie mnie następnym razem o jakąś historię śmieszną (plisss) bo jak sobie przypominam ten niemiecki szit to ciśnienie rośnie w mgnieniu oka aczkolwiek dzięki temu, codziennie cieszę się z powrotu i mam nadzieję, że każdy kto się z Polski wyniesie, przemyśli temat 10000 razy, bo może go spotkać to co mnie lub jeszcze gorzej. 
Wiadomo, że wszędzie trafiają się trolle, wiadomo, że Polska święta nie jest, ale jednak wyznaję zasadę, że u siebie to u siebie i życzę wszystkim, by na swoim podwórku mogli układać sobie normalne godne życie, może takich czasów dożyjemy😉

Pozdrawiam i miłego dnia

3 grudnia 2018

To ja Narcyz się nazywam- związkowo



Czy znacie ten typ faceta co to księżniczkuje przed lusterkiem, 
stroi się jak panienka i można by obok niego odśpiewać „to ja narcyz się nazywam”?

Nie mogę.

Jako dojrzała kobieta, która wie czego chce, stwierdzam Panowie Narcystyczni, że te wasze zachowania i próby budowania ego, opierając się na przykład o ladę sklepową „na maczo” 
są po prostu żałosne, nawet zwykła nastolatka nie odbierze tego zachowania myśląc o was dobrze.

Tacy dziwni podrywacze amatorzy co to na „ty” przechodzą od razu przy pierwszym podejściu 
i buziaczkiem na przywitanie obdarowują😉

DRAMAT.

Byłam kiedyś oto świadkiem sytuacji pewnej, bardzo było mi szkoda tej dziewczyny, widać, 
że swego wybranka (narcyza w dwustu procentach) bardzo kochała lecz on…
no cóż nie wiem jak tam między nimi…ale przejdźmy do rzeczy,

Otóż

Siedzę sobie w restauracji, nagle zjawia się grupka, niewielka, osób w wieku około 35 plus, 
facet-NARCYZ- wita się z kolegami (tymi z obsługi, chyba się dobrze znali) po czym daje swoje buziaczki jakiejś babie, a na swoją nawet uwagi nie zwrócił, była za nim z tyłu, wszystkie laski go obskakiwały jak nienormalne, chyba chciały zrobić tej właściwej na złość, sama, powiem szczerze się zagotowałam, pomimo, że tylko obserwowałam.
W końcu koledzy z obsługi stali się bardzo dobrymi obserwatorami lecz podobnie jak na początku ja, nie wiedzieli kto jest jego dziewczyną, czy niska blondynka, czy ta druga nieco większa, ponieważ odnosiło się wrażenie, że z obydwoma ma coś wspólnego. Kiedy ja zgłębiłam po dość dłuższej chwili, że jednak to ta mała jest jego dziewczyną, zaczęłam się jej dość bacznie przyglądać. Wyglądała na sympatyczną i konkretną osobę, próbowała zwrócić, bezskutecznie na siebie jego uwagę, przegrywała ciągle, wykazując niebotyczną cierpliwość. 
Szkoda dziewczyny, że marnuje się u boku człowieka „jestem dla wszystkich” co więcej do samego końca mego pobytu w tymże oto przybytku, nie był nią za specjalnie zainteresowany. 

I tak się zastanawiam gdzie jest granica dobrego tonu, szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie być w takiej sytuacji, oczywiście wiadomo, że kiedy się przychodzi grupą nie patrzymy sobie w oczka trzymając się za rączki, niemniej jednak, samiec ten całkowicie zapomniał, że jest zajęty, czy też w towarzystwie swojej wybranki, zachowując się po prostu niestosownie.
Stwierdzam jednak, że to chyba nie był jego pierwszy wykon, bo nikt nie ma łez w oczach widząc coś takiego po raz pierwszy, tak jak właśnie ta dziewczyna, nieźle chyba dawał jej popalić.

I tak panowie, co tu z wami narcyzami zrobić? Czy wy naprawdę myślicie, 
że to jest kulturalne co robicie? Kiedy wyszłam na zewnątrz poczułam ulgę, bo ogarnęła mnie taka nostalgia, że kurcze to mogłabym być ja, albo którakolwiek z nas kobiet, przytłaczające, dobrze, 
że nigdy nie byłam w tak żenującej sytuacji i współczuję każdej, która musiała to przechodzić 
i wiecie co jeszcze kochane kobietki? 
SZANUJMY SIĘ, 
ojciec mój mawiał „z ładnej miski się nie najesz” i choć nie powinniśmy wpadać w przesadę 
to narcyz z okładki nie jest nam potrzebny😉Jest tylu fajnych i sympatycznych mężczyzn na globie (tak jak np. mój, czyli już zajęty), że tą garstkę wymierających narcystycznych panienko facetów 
to same powinniśmy wykończyć😊
I uwaga, nie pożyczaj mu pudru i kremu na zmarszczki bo będziesz zgubiona😉
Wiele kobiet ma obawy co do swojego wyglądu czy posiadają niską samoocenę, no kto na Boga ma ją budować jak nie właśnie wy mężczyźni? Szczególnie nasi, Ci wybrani. 
A tu proszę, siedzi taki Pan i władca i podrywa każdą napotkaną, po imieniu każdą zna, uśmiech od ucha do ucha, a potem jeszcze, stuprocentowo, pretensje. 
Oczywiście nie chcę wyrokować tutaj w wyżej opisanym przypadku, niemniej jednak było to pozbawione klasy całkowicie, 
trzoda tak zwana😉
No i co wy na to kochane, denerwujące coś takiego zobaczyć? 
Ja się wkurzyłam samym patrzeniem, a co dopiero przeżyć….

Polecany post

Anonimowi pseudo medycy

Kochani anonimowi komentatorzy, medycy, bez empatii, serca i kultury osobistej. Oto ja prymityw stulecia co pseudo „ochronę” zdrowia służb...

Szukaj na tym blogu

Czytam